Gospodynie, niosące wieczorem do domu zwinięte promieniste płótna, były podobne do słupów ognia.
Moja matka przechowywała w kufrze kilka zwojów takiego płótna. Było dziełem jej rąk i dumą jej duszy. Co noc z maminego kufra, w szparze między deskami przebijały promienie. Wyrastałem w koszulach z nasyconej słońcem konopnej tkaniny i w największe chłody czułem na swoim ciele ich ciepło.
Kiedy matka umarła, otworzyliśmy kufer. Białe płótna uniosły się pod niebo. Światło oddzieliło się od popiołu."
Dmytro Pawłyczko /tłum. z j.ros. Pani Haiku/
późną zimą oślepia
biel płótna w słońcu